Mimo sukcesów, wciąż mierzymy się na drodze z niską kulturą jazdy polskich kierowców.
– Główne grzechy polskich kierowców pozostają niezmienne: nadmierna prędkość, rozproszenie uwagi przez telefony, alkohol i narastająca agresja drogowa. Mimo zaostrzania kar, te problemy behawioralne wciąż są przyczyną tysięcy tragedii – mówił na konferenci CUPT i ITS, Insp. Leszek Jankowski (Naczelnik Wydziału, Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji)
– Walka z negatywnymi zachowaniami na drodze to maraton, nie sprint. Dzięki wieloletnim, konsekwentnym działaniom udało się zbudować społeczną nietolerancję dla jazdy po alkoholu. Teraz ten sam mechanizm musimy zastosować do walki z nadmierną prędkością – Konrad Romik (Sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego).
W tym artykule zanurzymy się w umysł kierowcy, aby zrozumieć, dlaczego prędkość kusi, a telefon w dłoni wydaje się nieszkodliwy. Zaczynamy podróż, która na zawsze zmieni Twoje spojrzenie na to, co dzieje się na drodze.
Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego wielu z nas odczuwa lęk przed wejściem na pokład samolotu, mimo że statystycznie jest to najbezpieczniejszy środek transportu, a jednocześnie bez wahania wciska gaz do dechy na autostradzie? Odpowiedź tkwi w jednym z najpotężniejszych mechanizmów naszego umysłu: potrzebie kontroli.
W samolocie jesteśmy pasażerami – nasze życie jest w rękach pilota i technologii. W samochodzie to my trzymamy kierownicę. To złudne poczucie panowania nad sytuacją sprawia, że jesteśmy gotowi podejmować znacznie większe ryzyko.
Jak tłumaczyła dr Ewa Odachowska-Rogalska z Instytutu Transportu Samochodowego podczas konferencji "Psychologia mobilności", to właśnie ta potrzeba kontroli i autonomii często wygrywa z racjonalną oceną bezpieczeństwa.
– Kluczowym czynnikiem, który wpływa na nasze wybory, jest psychologiczna potrzeba kontroli i autonomii. To dlatego wiele osób boi się latać, mimo że statystyki pokazują, że jest to bezpieczniejsze niż jazda samochodem – dr Ewa Odachowska-Rogalska (psycholożka, Instytut Transportu Samochodowego
To zjawisko tłumaczy nie tylko naszą skłonność do ryzyka, ale także przywiązanie do samochodu jako symbolu wolności i niezależności, co utrudnia przesiadkę na transport publiczny.
Poczucie kontroli i autonomii: Daje nam iluzję bezpieczeństwa, nawet gdy statystyki mówią co innego.
Status społeczny i tożsamość: Samochód, zwłaszcza dla młodych kierowców, jest często postrzegany jako symbol dorosłości i sukcesu.
Komfort fizyczny i emocjonalny: Wybieramy opcje, które wydają się najwygodniejsze i najmniej stresujące w danej chwili.
Nasz mózg nie jest w stanie analizować każdej decyzji od zera, dlatego stosuje uproszczone schematy myślowe, zwane heurystykami. Pomagają nam one szybko funkcjonować, ale na drodze często prowadzą do tragicznych błędów.
Jedną z najgroźniejszych jest heurystyka dostępności, która każe nam oceniać prawdopodobieństwo zdarzenia na podstawie tego, jak łatwo przychodzi nam na myśl jego przykład. Jeśli w mediach głośno jest o katastrofie kolejowej, możemy zacząć postrzegać pociągi jako bardziej niebezpieczne, ignorując codzienne ryzyko na drodze.
Inne niebezpieczne schematy myślowe to:
Heurystyka rutyny: "Jeżdżę tędy codziennie, nic mi się nie stanie, jeśli pojadę szybciej". To właśnie rutyna usypia czujność i prowadzi do przeceniania własnych umiejętności.
Optymizm nierealistyczny: "Wypadki zdarzają się innym, nie mnie". To przekonanie jest jednym z głównych powodów, dla których kierowcy świadomie łamią przepisy.
Jak podkreślał insp. Leszek Jankowski z Komendy Głównej Policji, to właśnie nadmierna prędkość, wynikająca z błędnej oceny ryzyka, jest główną przyczyną śmiertelnych wypadków. Kierowcy nie tyle chcą zrobić komuś krzywdę, co autentycznie wierzą, że panują nad sytuacją.
Nasze zachowania na drodze nie biorą się znikąd. Są głęboko zakorzenione w normach społecznych i wzorcach, które chłoniemy od najmłodszych lat. Jak trafnie zauważono na konferencji, "pierwszą szkołą ruchu drogowego jest tylne siedzenie samochodu". Dziecko, które słyszy, jak rodzic agresywnie komentuje jazdę innych, uczy się, że droga to miejsce rywalizacji, a nie współpracy.
Zjawisko agresji drogowej narasta. Stworzona przez Policję skrzynka "Stop Agresji Drogowej" otrzymuje dziesiątki tysięcy zgłoszeń rocznie, co pokazuje skalę problemu. To wynik nie tylko frustracji, ale także społecznego przyzwolenia na "walkę o swoje" na drodze.
Jednocześnie widzimy, jak potężnym narzędziem zmiany może być presja społeczna skierowana w dobrą stronę. Konrad Romik, Sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, wskazał, że wieloletnie kampanie społeczne doprowadziły do ogromnej zmiany w postrzeganiu jazdy pod wpływem alkoholu. Kiedyś traktowane z przymrużeniem oka, dziś spotyka się z zerową tolerancją w społeczeństwie.
Skoro znamy psychologiczne korzenie problemu, wiemy też, jak możemy mu przeciwdziałać. Zmiana nie dokona się sama – wymaga zintegrowanego, wielopoziomowego podejścia, które trafia prosto w te mechanizmy.
Edukacja celowana (dla umysłu): Zamiast straszyć, trzeba tłumaczyć. Kampanie finansowane ze środków UE, takie jak
"Zwolnij, bo się przejedziesz", używają języka i autorytetów, które trafiają do konkretnych grup ryzyka, np. młodych kierowców. Celem jest pokazanie, że te "zaoszczędzone" 5 minut dzięki szybszej jeździe nie jest warte ryzyka utraty życia.
Zmiana norm społecznych (dla serca): Tak jak udało się to z alkoholem, musimy zbudować społeczną nietolerancję dla nadmiernej prędkości i agresji. Kluczowe jest promowanie postaw prospołecznych i wzajemnego szacunku na drodze.
Inteligentna infrastruktura i technologia (dla nawyków): Nowoczesne drogi i systemy w pojazdach mogą "wybaczać" błędy i korygować ryzykowne zachowania. Jednak, jak słusznie zauważono, technologia jest skuteczna tylko wtedy, gdy kierowca chce z niej korzystać lub jest do tego zmuszony.
– Efektywność interfejsu w zautomatyzowanym pojeździe ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa. Nasze badania wykazały, że połączenie kilku bodźców – obrazu, dźwięku i wibracji – skraca czas reakcji kierowcy nawet o połowę w krytycznej sytuacji przejęcia kontroli – mówiła w trakcie konferencji mgr Inż. Aleksandra Rodak (Instytut Transportu Samochodowego).
– Poleganie na instrukcji obsługi, by nauczyć się korzystać z zaawansowanych systemów w aucie, to za mało. Nasze badania jednoznacznie dowiodły, że najskuteczniejszą formą jest praktyczny trening na symulatorze lub torze – dopiero wtedy kierowca buduje realne kompetencje – dr inż. Małgorzata Pełka (Instytut Transportu Samochodowego).
Ostatecznie, klucz do bezpieczniejszych dróg nie leży wyłącznie w nowym asfalcie czy kolejnym fotoradarze, ale w zrozumieniu tego, co dzieje się w ludzkim umyśle. Psychologia kierowcy to skomplikowana mieszanka potrzeby kontroli, mentalnych uproszczeń i presji społecznej.
– Najtrudniejszym etapem we wdrażaniu nowych nawyków nie jest sama decyzja o zmianie, ale jej utrzymanie, zwłaszcza gdy pojawia się dyskomfort, np. zła pogoda dla rowerzysty. Kluczem jest automatyzacja nowego zachowania – dr Ewa Odachowska-Rogalska (psycholożka, Instytut Transportu Samochodowego
Dopiero gdy uświadomimy sobie te mechanizmy i zaczniemy nad nimi pracować – poprzez inteligentną edukację, budowanie pozytywnych norm i wspieranie technologii, która pomaga, a nie rozprasza – mamy szansę na realną zmianę. Bo najskuteczniejszy system bezpieczeństwa to ten, który mamy wbudowany we własnej głowie.
Artykuł na podstawie wniosków ekspertów wypowiadajacych się w tamach konferencji ”Psychologia mobilności, kształtowanie zachowań transportowych przyszłości", zorganizowanej przez Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT) oraz Instytut Transportu Samochodowego (ITS).
Main graphic source: Google, Imagen AI Generated.