Polski Instytut Transportu Drogowego prezentuje kwartalny raport, łączący najważniejsze wskaźniki rynkowe z interpretacjami i rekomendacjami menedżerów, właścicieli firm oraz operacyjnych liderów transportu z całej Europy.
Polska, Niemcy, Francja, Włochy, Niderlandy, Hiszpania, Belgia - to rynki, którym przyglądamy się w tym numerze, szukając dla spedytorów i przewoźników odpowiedzi na najważniejsze pytania:
Do współpracy zaprosiliśmy blisko 20 ekspertów - prezesów, dyrektorów zarządzających, kierowników transportu, menedżerów i ekonomistów, reprezentujących europejskie firmy, organizacje i zrzeszenia branżowe.
To ich poprosiliśmy o praktyczne rekomendacje, stanowiące komentarz do analizowanych przez nas danych, bez których trudno dziś o optymalne prowadzenie biznesu.
- Uważam, że część przedsiębiorstw musi zostać przeskalowanych do rzeczywistego popytu, z zapewnieniem dochodowości i płynności jako nadrzędnego kryterium. Warto też przemyśleć model produkcyjny - czy faktycznie poza flotą własną, z dużym udziałem kosztów stałych, nie należy rozwijać działalności spedycyjnej, która oferuje większą elastyczność dostosowania do zmian popytu - wskazał dr Paweł Trębicki, managing director, Rhenus Road Freight - Central East Region.
- Szczególnie trasy z udziałem Hiszpanii prawdopodobnie odczują największą presję na wzrost cen. Wzrost gospodarczy Hiszpanii nadal znacznie przewyższa średnią europejską i zarówno konsumenci, jak i przemysł nadal będą wywierać silną presję popytową na stawki transportowe - zauważył Nathaniel Donaldson, data and modelling manager, Transport Intelligence.
- Z punktu widzenia zleceniobiorców, przewoźników i spedytorów, wydaje się, że rozsądnym podejściem byłoby teraz wchodzenie w krótkoterminowe kontrakty i unikanie długoterminowych zobowiązań. Dziś nadawcy są jeszcze przyzwyczajeni do sytuacji, w której to oni mogli dyktować warunki w zakresie cen, terminów płatności i innych warunków, niekoniecznie korzystnych dla przewoźników. Za jakiś czas będą się jednak musieli od tego odzwyczaić - dodał Maciej Wroński, prezes TLP.
- Niedobór mocy przewozowych wynika z niedoboru kierowców, ale także zleceń, których ze względu na wysokie koszty działalności nie da się realizować w sposób opłacalny, dlatego są odrzucane. Wiele firm transportowych w Niemczech nie odpowiada już na zapytania ofertowe dużych klientów z sektora handlu i przemysłu, ponieważ nie da się uzyskać stawek frachtowych pokrywających koszty - podał dr Dirk Engelhardt, rzecznik Federalnego Związku Transportu Drogowego, Logistyki i Utylizacji (BGL).